środa, 31 lipca 2013

Rozdział Ósmy.

                                         Rozdział Ósmy.

                                                    (Poświęcony Sayo i Naruto, trochę też Sasuke)

                                                      --Tak wiem, jestem potworem xD--



Naruto zatrzymał się przy bramach Wioski, nie rozumiał dlaczego jego ukochana taka się zrobiła. Sayo przybiegła tuż za nim i zatrzymała się przed chłopakiem, ten wyglądał na przygnębionego.


Naruto: Po co....

Sayo: He?

Naruto: Po co.... jej powiedziałaś?

Sayo: Powinna wiedzieć, poza tym jakby Cię naprawdę kochała nie powiedziała by takich słów... Gdybym była na jej miejscu wybaczyłabym Ci.

Blondyn uronił kilka łez, Sayo chciała pocieszyć przyjaciela za wszelką cenę....

Sayo: Naruto, nie płacz... Proszę.... Wszystko się ułoży...

To mówiąc wzięła ręce do pozy jakby miała go przytulić i tak zrobiła, ale Lisi chłopak odrzucił ją gwałtownie, po czym Sayo spojrzała smutno na niego i po jej polikach pospływały łzy, nasz bohater od razu otrzeźwiał po czym spojrzał na smutną dziewczynę.

Naruto: Sayo, wybacz.. Nie chciałem...

Sayo: To ja powinnam Cię przeprosić, Naruto-kun... Przeze mnie zniszczyłeś swoją miłość, to moja wina, moja wina, moja wina! Byłam strasznie głupia....

Naruto: Sayo, przepraszam. To nie twoja wina, to ja Cię wtedy przytuliłem, bardzo Cię lubiłem i tak długo nie widziałem, chciałem znów poczuć, że mam starą przyjaciółkę przy sobie....

To powiedziawszy przysunął się do płaczącej niewiasty i objął ją, ta poczuła jego ciepło i również go objęła.

Sayo: I nie jesteś na mnie zły?

Naruto: Nie, to tylko moja wina. Ciebie to nie dotyczy.

Sayo: Dziękuje, Naruto. Jesteś dla mnie taki miły. ^,^

Naruto: Ehehehe... Więc.. Ile tu zostajesz?

Sayo: Ymm.... Chciałabym tutaj wprowadzić się na stałe.... Ale nie chciałabym mieszkać sama.

Naruto: Racja... W sumie i tak nie ma wolnych domów lub mieszkań... To może na czas szukania mieszkania w Wiosce zamieszkasz u mnie?

Sayo bardzo się ucieszyła. ( NO REALLY? .___.)

Sayo: Mogę!? :D

Naruto: Emm, jasne. Nie mieszkam z nikim od... od w sumie zawsze...

Sayo: :( Musi Ci być ciężko, jeżeli mogę, to chętnie zamieszkam z Tobą na trochę. I nie martw się śniadaniami i kolacjami- mogę wszystko przygotować ^--^

Naruto: Nie wiedziałem, że umiesz gotować 'o'

Sayo: Oj.. Ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz ^^

Przyjaciele spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać. Potem razem poszli do domu.

Naruto: Witaj w moim mieszkaniu.

Naruto zobaczył jaki nieporządek ma u siebie.

Sayo: Naruto?

Naruto: Wybacz Sayo nie miałem kiedy posprząt-

Sayo: Mogę to posprzątać?

Naruto: E? A,a. Jeżeli chcesz...

Sayo wzięła jakiś worek(ciekawe skąd xD) i dzięki mocy lewitacji posprzątała wszystko w trzy sekundy.

Sayo: Czysto ;3

Chłopakowi opadła szczenka, a potem podrapał się po głowie i roześmiał się.
Kiedy na niebie pojawił się księżyc, Sayo wyszła przez okno i wyskoczyła, Blondynek zaniepokojony wyjrzał i spytał dziewczyny: Co Ty robisz, kobieto?

Sayo: Idę na wieczorny spacer, też idziesz?

Naruciak westchnął i rzekł: No dobra, niech będzie.

Szli przez uliczki, kiedy w oddali zobaczyli Sasuke siedzącego na murku, który oglądał gwiazdy.

Sayo: Kto tam jest?

Naruto: Mój najlepszy przyjaciel, Sasuke Uchiha. Ostatni z jego klanu.

Sayo: Aaa ten sławny Uchiha....Moim zdaniem Ty jesteś lepszy! .*.

Naruto: Hehe, nie lekceważ go. Dattebayo!

Tak rozmawiając zbliżyli się do Czarnowłosego chłopaka.

Sasuke: Czego chcesz, Naruto?

Naruto: Ejj, no! Tak się wita przyjaciela? Nawet podejść nie można?

Sasuke: Yhm... Można, można...

Naruto: Coś Cię ogryzło?

Sasuke: Nie wpieniaj mnie.

Naruto: Dobra, dobra. Sasuke, poznaj Sayo- moją pierwszą przyjaciółkę. Poznaliśmy się 13 lat temu i dopiero teraz zobaczyliśmy. Sayo poznaj Sasuke- mojego pierwszego najlepszego przyjaciela, trochę mieliśmy sprzeczek i problemów, ale jest spoko.

Sayo: Witaj, Sasuke! ^.^

Sasuke przez chwile popatrzył się na Sayo, która wpatrywała się w niego jak w ostatni kawałek mięsa- wyglądał bardzo mężnie na tle diamentowego księżyca. Popatrzył... odwrócił wzrok i powiedział: T-ta.... Cześć..

Naruto: Brawo Sasuke! Pierwszy raz powiedziałeś ,,cześć''! Chyba Ci się podoba, co nie?! Dattebayo!

Chłopak szybko pojawił się za młodym Hokage, który nie zdarzył nawet mrugnąć i przywalił mu w głowę mówiąc przy tym: Nie bądź idiotą gorszym niż jesteś, Naruto.
Dziewczyna podeszła do przyjaciela swojego przyjaciela i powiedziała: Może i jesteś silny, Uchiha. Ale z moją Mocą Szkarłatnego Oka nie miał byś szans.... ^>^. Rzekła mu to i się odsunęła, młody Uchiha nigdy o czymś takim nie słyszał, dlatego trochę się przeraził. Ale Sasek to Sasek- po nim tego nie było widać.
Wymienili jeszcze kilka zdań i odeszli, kiedy księżyc schował się już za ciemnymi chmurami, Lisi chłopiec i właścicielka Szkarłatnego Oka poszli do domu. Oczywiście mieli już iść spać, kiedy....

Sayo: Umhfff, jestem już zmęczona. Idę spać

Naruto: Ja też, jestem padnięty po całym dniu.

Nasz bohater szybko się uwinął i pierwszy wszedł do łóżka, a Sayo stała i się mu przypatrywała.

Naruto: Co jest, Sayo?

Sayo: Odwróć się.

Naruto: Po co?

Sayo: A, nie mówiłam Ci? Nie potrafię spać w ubraniu(z jakiegoś anime to znam xD)

Naruto: ŻE CO?!?!

Sayo: Jeżeli chcesz to mogę spać na podłodze.

Naruto: N-N-N-ie... Spoko, odwracam się.... Jesteś moim gościem, nie mogę pozwolić, żebyś spała na ziemi.

Dziewczyna w tym czasie się rozebrała ,szybko wskoczyła do łózka i przykryła się kołdrą.

Sayo: Dobranoc Naruto-kun, tylko mnie nie macaj w nocy.

Chłopak się zawstydził.

Naruto: Przecież wiesz, że taki nie jestem ...

Sayo: Heheh, żartowałam. Dobranoc.

Naruto: Dobranoc.


OMG CO TA SAYO SOBIE MYŚLI? No cóż... trochę mało tu walk, może jakieś dorobie w kolejnym rozdziale. Pozdrawiam!

PS: NIE, NIE BEDZIE TU ŻADNYCH SCEN TYPU: HENTAI.








wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział Siódmy.

                                 Rozdział Siódmy.



Na początek: Dziękuję Serdecznie, że piszesz miłe dla mnie komentarze Blue Corleone~Fullbuster, nie wiedziałam, że komuś spodoba się moje bazgrolenie *o* Oczywiście ja głupia pisze od razu z myśli i po prostu niektóre rozdziały będą krótkie jak ,,momenty przesłodzone w moim blogu''. Nie chce mi się tego wszystkiego najpierw pisać gdzieś a potem to przepisywać D: .... Ale mniejsza, BARDZO, BARDZO Ci dziękuje, że mnie wspierasz i liczę na to, że będziesz czytać kolejne rozdziały Blue-chan! Pozdrawia Wiki-chan! :D


Bardzo późnym ranem Naruto wstał niewyspany, ubrał się i wyszedł z domu- na jego szczęście w Wiosce są teraz ,,Dni Wolne od Pracy'' także Hokage ma kilka dni spokoju. Blondyn znowu zaczął szukać swojej ukochanej dziewczyny, wiedział, że będzie musiał się tłumaczyć Hinacie, a tego nie lubi najbardziej. Szukał dwie i pół godziny, niestety idiota nie znalazł, nasza Hinatka nadal słodko śpi w jaskini. Chłopak zasmucony miał iść do swojego miejsca ( NO NARESZCIE), ale drogę tam przerwała mu Sayo.

Sayo: Buuuu ^o^ Witam z powrotem Naruto-kun!

Naruto: O, cześć Sayo. Wybacz, ale nie mam humoru.

Sayo: To ja Ci go poprawieee! :D

Naruto: Wybacz, ale musze znaleźć pewną osobę... (BRAWO NARUTO, OLEJ JĄ!)

Sayo: Jaką?

Naruto: Nazywa się Hinata, muszę ją znaleźć....

Sayo nie wiedziała, że Naruto kocha tą dziewczynę, ale dobrze wiedziała o swoich zdolnościach myśliwskich i wpadła na pomysł.

Sayo: Mogę Ci pomóc.

Naruto: Dobrze, jak chcesz mi pomóc?

Sayo: Mam bardzo wyczulony węch i słuch, więc odnajdę ją w mig.

Naruto: No dobrze...

Sayo: Więc za mną!

I znów skakali po drzewach, jak za dawnych czasów, widać sprawiało to dużą przyjemność dziewczynie, która wzięła sobie do serca te zadanie.

Sayo: Wywęszyłam ją!

Naruto: Świetnie, idziemy!

Naruto nie wierzył własnym oczom, że jego dziewczyna spała tuż pod jego nosem! W miejscu, w którym wyznali sobie miłość ( omg co za kretyn)

Naruto: Hinata! To ja Naruto.

Zapłakane oczy dziewczyny otworzyły się i nad sobą zobaczyła swojego dawnego ukochanego i jego towarzyszkę. Natychmiast przetarła oczy, żeby Blondyn nie widział jej łez i wstała.

Hinata: Witaj, Naruto. Witaj....-

Sayo: Mów mi Sayo!

Hinata: Dobrze Sayo....

Spojrzała na Naruciaka i powiedziała: Po co tu przyszedłeś? Chciałam być sama....

Naruto: Hinatko, to nie tak jak myślisz. Daj mi wytłumaczyć...

Hinata: Nie! Nie chce twoich tłumaczeń... Nie powinnam tu przychodzić! Ty też! Po co mnie szukałeś?! Powinieneś spędzać czas ze swoją ukochaną Sayo!

W tym momencie Sayo spojrzała na Hinate groźnie, obróciła lekko głowę w bok i szatańsko się uśmiechnęła lecz to nie trwało długo, gdyż nagle uśmiechnęła się jak normalna dziewczyna, wzięła chłopaka pod ramię, położyła głowę na jego barku i zaczęła mówić, Lisi chłopak nie mógł jej przerwać- tak nie wypadało.

Sayo: Heh, oczywiście, ja i Naruto-kun znamy się tak długo! Poznał mnie pierwszy i pierwszy się ze mną zaprzyjaźnił! :D Prawie codziennie się bawiliśmy, nawet miał ze mną swój pierwszy pocałunek ^--^ I teraz po 13 latach znowu się widzimy, prawda Narucio? ^*^

Sayo tym razem przegięła, z białych oczu Hinaty zaczęły lać się łzy smutku, ale szybko je otarła, by były ukochany nie pomyślał, że jest słaba. Kiedy Naruto miał już coś powiedzieć, dziewczyna wpadła w szał.

Hinata: Zostaw mnie.... Zostaw mnie.... samą..... Jak mogłeś to zrobić?... Nienawidzę Cię! JA CIĘ KOCHAŁAM, A TY MNIE ZOSTAWIŁEŚ DLA MIŁOŚCI Z DZIECIŃSTWA!? I PIERWSZY POCAŁUNEK MIAŁEŚ Z NIĄ?! KTÓŻ WIE CO JESZCZE Z NIĄ ROBIŁEŚ, JAK MOG-

Chłopak nie wytrzymał napięcia i uderzył Hinate w polik.... Sayo widząc to znów uśmiechnęła się szatańsko, ale gdy tylko Naruto-kun na nią spojrzał znów zmieniła uśmiech ^.^

Naruto: Hinata.... nie wiedziałem, że jesteś taka egoistyczna... Myślisz tylko o sobie.... Zawiodłem się na tobie- I żeby było jasne, między mną, a Sayo nic nie ma.

Sayo: ~Na razie ^-----^~

Naruto: Kiedy będziesz już sobą przyjdź do mnie, porozmawiamy.... Jak na razie bardzo się zawiodłem.... Wybacz. Idziemy Sayo.
Sayo: Idę, idę. OuO

Naruto poszedł przodem, a Sayo została jeszcze chwile przy Hinacie. Podeszła do niej, znów uśmiech szatana. I powiedziała: Lepiej, żeby zostało tak jak jest.... On kocha tylko mnie....  Ciebie chciał tylko wykorzystać.... Więc uważaj, następnym razem będziesz wąchała kwiatki od spodu... Ucichnij i nie dawaj o sobie znaku życia.... To powiedziawszy odsunęła się od biednej dziewczyny i pobiegła za Naruto do Wioski.


Macie, nacieszcie oczy... A może nie? Będę was męczyć tą Sayo. ^....^  Co z tego wyniknie to się dowiecie w kolejnych rozdziałach.


Rozdział Szósty.

                                    Rozdział Szósty.


Jestem z powrotem, oto macie kolejny rozdział.


Wybiła godzina 8. Naruto wyszedł ze swojego biura i jak najszybciej poszedł do Sayo, ta czekała na niego z niecierpliwością.

Sayo: Ooo, cześć Naruto ^^ Nareszcie jesteś, dziękuję, że mnie oprowadzisz.

Naruto: Taaa, żaden problem. Dużo tobie zawdzięczam, Dattebayo!

Przenieśmy się może na trochę do zapomnianej przez świat Hinaty. Naruto obiecał jej, że wróci wcześniej, więc zaczęła się niepokoić...

Hinata: ~ Naruto coś nie wraca :( .... Może miał jakiś wypadek w pracy, albo jest na ważnej misji.... Oby nic mu się nie stało, poczekam jeszcze trochę.... Spokojnie...

Naruto w tym czasie, kiedy Hinatka się zamartwia, sobie chodzi z jakąś dupą poznaną w przeszłości. I zwiedzają pod gwieździstym niebem Wioskę.

Sayo: Jak tu pięknie, ale dużo się pozmieniało... No i twoja twarz na skale, to takie cudne. <3

Naruto: Hehe, no mieliśmy sporo problemów przez takiego jednego..... Ale mniejsza z tym, chcesz cos do picia? Albo do jedzenia?

Sayo: Mam ochotę na lody, a Ty?

Naruto: Dobra, w takim razie poproszę dwa truskawkowe (nawet nie zapytał jej jaki chce smak xD)

Sayo: Jak tam u Ciebie? ^-^

Naruto: Bardzo dobrze, chociaż męczy mnie ta praca. Ale się cieszę. A u Ciebie jak? Myślałem, że nie żyjesz.

Sayo: Też dobrze, chociaż podróżuję sama i ciężko trochę z jedzeniem. Da się przeżyć.

Naruto zmarszczył czoło i zapytał.

Naruto: Opowiesz dlaczego do mnie nie przyszłaś w ,,tamten dzień''?

Sayo: Jasne.

                                 Retrospekcja sprzed 13 lat.

Mały sześcioletni Naruciak siedział samotny przy brzegu jeziorka. Gdy nagle u jego boku pojawiła się mała Sayo, chłopiec na początku był bardzo wrogo nastawiony do niej, ponieważ ludzie z Konohy go nienawidzili, ale z czasem udało im się zaprzyjaźnić, beztrosko rozmawiali, bawili się i skakali po drzewach. Dziewczynka tolerowała Blondynka, gdyż byli w podobnej sytuacji, mianowicie- Tam gdzie mieszkała Sayo, mieszkańcy również jej nienawidzili, szukała przyjaciół i spotkała Lisiego chłopca. Pewnego dnia Naruto o mało nie zginął z rąk Bandziorów z niewiadomej Wioski. Kto go uratował? Sayo- Była uzdolnioną łuczniczką, ale gdy nie miała przy sobie łuku własnej roboty, musiała polegać na swojej mocy. Moc Szkarłatnego Oka była tak silna, że z Bandytów zostały tylko kruche kości i rzeka krwi.(Tak brutalnie) Po tym dniu chłopczyk podziękował Sayo, a ta cieszyła się, że ktoś jej w końcu podziękował.

Naruto: Dzieki Sayo, gdyby nie Ty było by po mnie, Dattebayo!

Sayo: Nie ma za co. Ty też byś pewnie tak zrobił

Sayo zbliżyła się twarzą do twarzy Naruto i powiedziała:Mogę dostać buziaka za pomoc? ^__^
Naruciak zarumienił się i pocałował ją w policzek. Potem spojrzeli na siebie i wrócili do wspólnej zabawy. Jednak przyszedł pewien dzień, który zmienił ich zabawę na zawsze....

Sayo: Robi się późno, musze wracać do domu, będę tu jutro o świcie, papapapap Narucio!!!

Naruto: Papa Sayo!

Jednak Sayo nie przyszła, a do młodego Lisiego chłopca doszły słuchy, że w sąsiedniej Wiosce zginęła Czerwono-włosa dziewczyna. Blondyn nie mógł się pozbierać, znowu ktoś nie dotrzymał mu słowa....

                                     Koniec retrospekcji.



Naruto: Więc co się tak naprawdę stało?

Sayo: Moja matka umarła na nieodnalezioną chorobę, nasza mała Wioska przeszła Kwarantannę i padło podejrzenie, że skoro jestem jej córką to jestem tym zarażona. Chciałam się z tobą spotkać, ale wywieźli mnie za granice Kraju Ognia.... Było mi bardzo smutno, chciałam wrócić, ale nie miałam pojęcia jak... Od tamtej pory żyłam sama, przepraszam, jeżeli czułeś do mnie wstręt... Wybaczysz mi?

Naruto popatrzył się smutno na nią. A w krzakach czaiła się HINATKA(HUEHUEHUE). Powiedział: Nie jestem na Ciebie zły, to nie była twoja wina... Wybaczam Ci. I szybkim ruchem uściskał z całych sił swoją najdroższą przyjaciółkę... (przesłodzone to ;d ALE BĘDĘ WAS NĘKAĆ TYM) Z krzaków nie wyglądało to jak przytulenie dawnej koleżanki, Hinata pomyślała, że jej ukochany  tak naprawdę jej nie kocha, tylko kocha Sayo, uroniła łzy i po cichu uciekła z tamtego miejsca. Sayo była wzruszona i rozpłakała się, powiedziała jeszcze kilka razy:Przepraszam. Aż w końcu przyjaciele się pożegnali i odeszli w swoje strony.

Gdy Naruciak wszedł do domu nie było w niej żywej duszy- był tylko list zaadresowany do niego. Chłopak zrozumiał, że popełnił błąd, ugryzł się w wargę z której poleciały kropelki krwi i zabrał się za czytanie listu...

   

                                                   TREŚĆ LISTU.

Naruto, wybacz, że byłam dla Ciebie ciężarem, być może nie zrozumiałam twoich uczuć i zrobiłam się egoistyczna, myślałam tylko o sobie, o moich uczuciach.... Jednak masz już kogoś kogo kochasz, cieszę się, że jesteś szczęśliwy, taka piękna dziewczyna trafia się tylko raz w życiu, czekałam na Ciebie, ale Ty nie przychodziłeś, chociaż obiecałeś. Zasmuciło mnie to, ale to chyba tylko dlatego, że patrzyłam na świat przez różowe okulary.... Poszłam więc Cię szukać, kiedy zobaczyłam ją oraz Ciebie wtulonych w Siebie....
Nie sądziłam, że grasz na dwa fronty, ale masz takie prawo i ja do tego nic nie mam, słyszałam też twoje słowa : ,,Nie jestem na Ciebie zły, to nie była twoja wina.... Wybaczam Ci.'' Pewnie chodziło o to, że stała jej się krzywda, a Ty nie mogłeś jej pomóc. Mam nadzieję , że będziecie razem szczęśliwi i tego wam życzę z całego serca, które w tej chwili jest przekrojone na małe kawałki moczone w hektarach czarnego płynu sączącego się z pióra..... Pamiętaj, że ja i tak nadal podziwiam twoją determinację i szanuję Cię.

                                                                   Cieszę się twoim szczęściem!
                                                                                                                   ~Hinata Hyuuga.....

Naruto ledwo przeczytał list dławiąc się łzami lejącymi się z jego niebieskich oczu, takie małe głupstwo, a zniszczył swoją miłość, nie wiedział co ma teraz zrobić, ale było już późno na cokolwiek, zdezorientowany poszedł spać lecz jedna myśl nie dawała mu spokoju. Musiał wybrać albo ukochana, albo najdroższa przyjaciółka...
Hinata w czasie, kiedy Naruto dręczyły nurtujące pytania chodzi po uliczkach Wioski, idzie, idzie do swojego mieszkania... Opustoszałego... Nie ma w nim nikogo...Neji umarł, jej ojciec umarł... Nie miała już nic.... Pomyślała: ~Znów jest tak jak dawniej, tak jakby nic się nie wydarzyło~

Młodzi ,,kochankowie'' nie mogli o sobie zapomnieć to było za silne, Lisi chłopak wstał i przejrzał się w lustrze- Zobaczył w nim swojego ojca i powiedział: Tato, a Ty co byś zrobił?
Lecz postać w lustrze nie odpowiedziała, tylko się uśmiechnęła i znikła, a serce Blondyna zaczęło mocniej bić i wtedy zrozumiał: Czyli musze kierować się głosem serca.... Dziękuję, Tato.

Naruto: Koniec z tym, ubieram się i idę szukać Hinaty, mam to gdzieś, że jest późno.... Musze ją znaleźć.

Naruciak ubrał się i wyszedł przed swój dom, powiedział : Cholera jasna ( a może ciemna? ^^) Nic nie widzę. Ale wpadł na pomysł i wszedł w tryb ogoniastej bestii, teraz widział wszystko bardzo wyraźnie. Przemierzał uliczki budynki, wszystko co się dało.... niestety w jej domu nie było ukochanej, więc nie miał wyboru, użył cienistych klonów i razem z nimi szukał dalej. Po 5 godzinnych poszukiwaniach nie było widać dziewczyny... Była 4 rano, był wykończony, zaprzestał poszukiwań i wrócił do domu. Niestety głupi nie odwiedził miejsca, w którym sam przychodzi kiedy jest mu smutno, tam znajdowała się jego Hinatka, zapłakana nie spała cała noc a nad ranem przespała się w małej jaskini.....


Ufff, tyle pisania, ręce opadają XD. No macie rozdział, mam nadzieję, że się podobał. Do następnego!

                                                              Zapłakana Hinatka D:


                                                     Naruciak szukający ukochanej ^__^



Rozdział Piąty.

                                  Rozdział Piąty.



W biurze Hokage czekały na niego trzy znane twarze i jedna z przeszłości....

Tsunade: Witaj Naruto. Czy wiesz kto to jest?

Tsunade mówiąc to wskazała palcem na parawan za którym widniała sylwetka dziewczyny. Naruto nie widział twarzy tej oto piękności, więc nie mógł nic powiedzieć.

Kakashi: Naruto, witam. Dawno się nie widzieliśmy- Cieszę się, że spełniłeś swoje marzenie.

Oprócz Kakashiego, Tsunade, dziewczyny za parawanem był jeszcze Sasuke.

Sasuke: Naruto, do twojego biura przyszła dziewczyna, powiedziała, że jest starą przyjaciółką z przeszłości. Kojarzysz coś? Niestety nie chce nic mówić, chciała się tylko z tobą spotkać, dlatego tu czekamy.

Naruto: Nie przypominam sobie nikogo...

Dziewczyna za parawanem: Uzumaki Naruto, nie pamiętasz mnie :(((?

Naruto, gdy usłyszał przepiękny, melodyjny głos dziewczyny od razu odzyskał pamięć.

Naruto: Niemożliwe... To naprawdę Ty? Nie wiedziałem, że żyjesz.

Dziewczyna za parawanem: Tak, to ja, Naruto.

W tej chwili dziewczyna wyszła zza parawanu i ukazała się jej piękna sylwetka.

Naruto: Witaj, Sayuleiin.

Sayuleiin : Witaj, Naruto.

Naruto zobaczył jak wyglądem zmieniła się dziewczyna, oj tak... Bardzo się zmieniła.

Naruto: Co Ty tu robisz? 

Sayuleiin: Przyszłam Cie odwiedzić, to, że zostałeś Hokage poszło rozgłosem bardzo daleko stąd. ^---^ Gratulacje, spełniłeś swoje marzenie.

Naruto: Dzieki Sayulei-

Sayuleiin: Mów mi po prostu Sayo. *u*

Naruto: Dobrze, Sayo.

Sayo: Wiem, że masz teraz dużo roboty, ale czy jak skończysz oprowadzisz mnie po wiosce? Tak dawno tu nie byłam.

Naruto nie mógł odmówić jego przyjaciółce, gdyż ona pierwsza zrozumiała go, zaprzyjaźniła się z nim i co najważniejsze.. Uratowała mu życie. Chłopak zawdzięczał dużo dziewczynie i kompletnie zapomniał co miał dzisiaj wieczorem zrobić ( co za cham xD)

Naruto: Jasne, nie ma sprawy. Dzisaj o 8 wieczorem. Może być?

Sayo: Jasne, będę czekać przed budynkiem :>

Czerwono-włosa piękność pożegnała się z resztą i wyszła.

Przepraszam, że taki krótki rozdział, obiecuje, że następny będzie dłuższy! Niestety śpieszę się gdzieś, jeszcze raz przepraszam!

Piszcie komentarze, ponieważ zachęcają mnie do dalszego pisania bloga.


                                                   



 

Rozdział Czwarty

                              Rozdział Czwarty.




Nad ranem Naruto wstał, myślał, że to, co zdarzyło się wczoraj było snem..... Ale czy na pewno?

Naruto: *ziew* Pora wstawać, trzeba do roboty iść, ehh... Miałem taki wspaniały sen...

Hinata: Jaki sen, kochanie?

Naruto z przerażenia wyskoczył z łóżka i smutnym trafem przydupczył w stare Ramen....

Naruto: Cholerka.... Hinata, przestraszyłaś mnie, więc jednak to nie był sen... Ale... CO TY TU ROBISZ?!

Hinata: Leżę?

Naruto: Nie o to mi chodzi. Co Ty robisz w moim domu?

Hinata: Nie pamiętasz? Wróciliśmy późno do wioski, mieliśmy już się pożegnać, ale zaczął padać deszcz, więc zaprosiłeś mnie do siebie, a że byliśmy zmęczeni poszliśmy spać.

Naruto: O.O Hinata, czy nic Ci nie zrobiłem? Nic nie pamiętam, znaczy... pamiętam, ale wydaje się to być snem.

Hinata: Nie martw się, jestem cała i zdrowa. ^.^

Naruto: Ufff, dobrze. Teraz wybacz, ale musze iść do pracy. Jak chcesz możesz tu zostać, wieczorem przyjdę i będziemy musieli ustalić datę.

Hinata: Datę czego?

Naruto: Ślubu oczywiście, no i balu.

Hinata ze wzruszenia nie wydobyła z siebie słowa.

Naruto: Dobra, zbieram się. Bywaj!

Hinata: Powodzenia w pracy, Naruto!

Gdy chłopak szedł przez Wioskę zauważył Sakure i Sasuke. Podszedł do nich.

Sakura: Saskuśśśś, pójdźmy gdzieś razem, proszę ^-^

Sasuke: Nie.

Sakura: Nie bądź taki, co Ci szkodzi?

Sasuke: Odwal się.

Sakura: A co masz już kogo-

Czarnowłosego trafia szał.

Sasuke: DO JASNEJ CHOLERY ZNAJDZ SOBIE KOGOŚ INNEGO A NIE TYLKO: SASUKE TO SASUKE TAMTO, KUR*A MAM CIEBIE SERDECZNIE DOŚĆ DRĘTWA PAŁO NIE MASZ CZYM NAWET CHŁOPAKA WYŁOWIĆ, WIĘC DARUJ SOBIE!
JESTEŚ GORSZA NIŻ WRZODY NA DUPIE! ODCZEP SIĘ ODE MNIE W KOŃCU.

Chłopak darł się na cały głos, Blondasek usłyszał go i szybko tam pobiegł, gdyż Sasuke pod wpływem zdenerwowania może zrobić komuś dużą krzywdę.

Naruto: Co tu się dzieję?! Sasuke, uspokój się.

Sasuke był już pod wpływem furii, miał już Eternal Mangekyou Sharingana, co oznaczało, że dziewczyna bardzo go wkurzyła. Naruto zasłonił swoim ciałem Sakure, która przerażona płakała(DOBRY SASUŚ <3) I wmawiała sobie: On ma tylko zły dzień... zły dzień... tak....będzie dobrze, jutro na pewno ze mną pójdzie, tak, tak.... On tylko ma zły dzień.... nic się nie stało. Jutro będzie gites majonez.

Sasuke: Odsuń się, Naruto.

Naruto: Po co?

Sasuke: Zabije te ścierwo.

Naruto: Sasuke uspokój się, już dobrze. Nie bulwersuj się, to rozkaz.

Sasuke przesadził, użył pełnej formy Susano'o, jednak nic nie zrobił, może chciał tylko przestraszyć młodego Hokage. Ale nasz bohater znał już te sztuczki i nie miał wyboru, użył najmniejszej formy Rasengana i wdupczył go Saskowi w brzuch. Ten upadł i przestał, popatrzył się groźnie na ,,poszkodowaną'' dziewczynę, podszedł do Naruciaka i na ucho mu powiedział: Pilnuj tego gówna, następnym razem nie będę jej oszczędzać.... I odszedł w swoją stronę.

Naruto: Sakura, nic Ci nie jest?

Sakura: On ma tylko zły dzień... zły dzień... tak....będzie dobrze...

Naruto pod wpływem emocji dał Sakurze siarczystego policzka. Ta walnięta od razu otrzeźwiała.

Naruto: Już lepiej?

Sakura: Tak, wybacz. Pójdę do domu.

Naruto: Emm, Sakura!

Sakura: Tak?

Blondyn podszedł do niej i powiedział jej na ucho: Nie denerwuj mojego przyjaciela.... On może Ci zrobić krzywdę. Ale Sakura przyjęła to obojętnie i dziwnym ruchem ominęła Lisiego chłopca.

Naruto: Ehh, ona się nigdy nie nauczy... Jednak musze pilnować tego drapieżnika ( Chodzi tu o Sasuke)

Po tym zdarzeniu Naruciak poszedł do swojego biura, gdzie czekała na niego duża niespodzianka... a może kolejny problem?

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział Trzeci.

                               Rozdział Trzeci.



Naruto znalazł w końcu odludne miejsce gdzie mógł pobyć sam i rozmyślać nad zaistniałą sytuacją, nie wiedział, że ktoś go śledzi.

Naruto: Jestem taki głupi, chciałem wyznać Hinacie co do niej czuję, ale nie wiedziałem, że już kogoś ma...

We wnętrzu chłopca odezwał się Lisi Demon.

Kurama(Lisi Demon): Co jest Naruto? Problemy miłosne, hehehe. Aż tak Ci zależy na tej dziewczynie?

Naruto: Zamknij się i idz spać. Chciałbym być z nią.... Przeszkadza Ci to?

Kurama(Lisi Demon): Hmpf... Nie, ale sądzę, że powinieneś spokojnie o tym z nią porozmawiać. Może to tylko przypadek? Hę?

Naruto: A Ty skąd wiesz takie rzeczy, co? Lisku?

Kurama(Lisi Demon): No ja tego..... Tu nie chodzi o to, że Ci pomagam! Nie przyzwyczajaj się!

I w tym momencie Kurama odwrócił się i Naruciak wyszedł ze swojej podświadomości.

Naruto: Heh... Co za dzień.... Nie dam rady z nią pogadać, wyjdę na gorszego niż jestem...

Nagle nieznajomy głos przemówił do blondyna.

Nieznajomy głos: Naruto, nie jesteś głupi... To nie tak jak myślisz.

Naruto usłyszał głos i wyjął kunai, przeszukując wzrokiem okolice.

Naruto: Kto tam!? Pokaż się tchórzu!

Nagle z krzaków wyszła zapłakana Hinata, to nie były łzy smutku, to były łzy szczęścia. Podbiegła do Hokage i objęła go.

Hinata: Spokojnie Naruto, to tylko ja.

Naruto: Hi-Hi-Hi-nata... Co Ty  tu robisz?

Hinata: Przyszłam za tobą.

Naruto: Nie powinnaś tu być, powinnaś być w wiosce. I dlaczego płaczesz?

Hinata: B-Bo usłyszałam twoje słowa... Nie mam nikogo, to był mój przyjaciel, z którym pracuje jako pomoc przy dzieciach, tak się utrzymuje.... Uwierz mi.

Naruto oniemiał z wrażenia, nie wiedział co ma powiedzieć. Zamiast słów z jego oczu spłynęły łzy.

Hinata: Naruto, proszę nie płacz. Przepraszam, że tak pomyślałeś. Zawsze Cie podziwiałam odkąd zobaczyłam twoją determinacje, wole walki. Nigdy się nie poddajesz, jesteś miły i zabawny. I jak potrafisz to jesteś mądry, nigdy nie podziwiałam tak bardzo kogoś jak Ciebie! Naruto.... k-kocham Cie!

Naruto otarł łzy i szybkim ruchem przytulił Hinate. Poczuł jej ciepło, które emanowało od niej. Przytulali się dość długo, a potem Naruto popatrzył na nią i zapytał:

Naruto: Hinata, no wiesz... chciałabyś ..... no tego....

Hinata: Tak,Naruto.

Naruto: Nic jeszcze nie powiedziałem-

Hinata: Nie musisz nic mówić, ponieważ wiem co chcesz powiedzieć.

Naruto: Ehehe.. Więc poszło nawet lepiej niż myślałem.

Hinata: Z chęcią zostanę z tobą już na zawsze :) Kocham Cię, Naruto.

Naruto: Ja Ciebie też, Hinata.

Blondyn powiedziawszy to szybkim ruchem pocałował Hinate. Dziewczyna nie spodziewała się takiego obrotu spraw, ale sprawiało jej to wielką przyjemność. Potem razem wrócili do wioski

Ten rozdział krótki, nie miałam pomysłu, jutro następny! Zapraszam!

Tak mniej więcej wyglądał pocałunek, tylko, że był w lesie XD.

Rozdział Drugi.

                                     Rozdział Drugi.




Naruto wrócił bardzo późno do swojego biura gdzie Tsunade czekała na niego z niecierpliwością.


Tsunade: No nareszcie, gdzieś Ty się włóczył? Jak Ci poszło?

Naruto: Babuniu możesz już iść, musze wszystko przemyśleć...

Tsunade  zmęczona pożegnała się z blondynem i wyszła. Naruto był wykończony i poszedł się położyć, jednak gdy chciał zasnąć coś nie dawało mu spokoju....

Naruto: ~ Co się ze mną dzieję, serce mi przyśpiesza.... Wali jak oszalałe... Czy mam jakąś chorobę? Nie, to nie możliwe, jestem trochę za młody na choroby serca... Co się dzieje... ?~

Chłopak nie mógł wytrzymać walenia jego serca i szybko wstał, podszedł do lustra i złapał się za kladkę piersiową. Serce pukało szybkim tempem. Naruto miał wrażenie jakby miało zaraz wyskoczyć. Nie dawało mu to spokoju, pomyślał, że naprawdę może być chory, więc poszedł do zaufanego medyka, do Sakury....
Sakura usłyszała dzwonek i szybko pobiegła zaspana do drzwi, ujrzała w nich młodego przywódcę i zaprosiła go do środka.

Sakura: Naruto? Co Ty robisz u mnie tak póżną nocą, wiesz która jest godzina?...

Naruto: Wybacz Sakurcia, ale mam problem... Musimy pogadać.

Sakura: Ehh.. dobrze, przygotuje kawę i zaraz wszystko mi opowiesz.(z jakiej reklamy ja to znam? XD)

Kiedy Sakura przygotowała kawę sobie i swojemu gościowi zaczęła się rozmowa.

Sakura: Więc, co się dzieje Naruto? Jaki masz problem?

Naruto: Sakura, obawiam się, że mogę być chory. Dzisiaj wróciłem z misji do domu i nie mogłem zasnąć ponieważ mam przyśpieszone tempo serca... Czy to źle?

Sakura: Tak, jeżeli tak jest to powinno to zaniepokoić, ale 100 LETNIEGO DZIADKA! A nie młodego chłopaka.

Naruto: Więc... Co się ze mną dzieje?!

Sakura  rozmyślała nad tym, ale szybko wpadła na pomysł.

Sakura: Naruto, kogo ostatniego dzisiaj widziałeś przed pójściem spać?

Naruto: Babunie Tsunade.'

Sakura: .... A przed ostatniego?

Naruto: ... Hmmm, a wiem! Hinate, a co?

Sakura: Już mam powód twojego serducha!

Naruto: O.O Jaki?

Sakura: Zakochałeś się w Hinacie! :D

Naruto: Taa, zakocha- ŻE CO?!!!?!?!?

Sakura: Tak, tego można się było spodziewać, Hinata zawsze Cię podziwia i mówi tylko o tobie.

Naruto: Naprawde? ~ Hinata mnie ko-ko-kocha? ... Czy może tylko podziwia...~

Sakura: Tak, powinieneś jutro rano wyznać jej co czujesz. Kochasz ją, ona zapewne też, więc...
Poza tym taka była twoja misja, czyż nie?

Naruto: Tak... Ale.. Skąd o tym wiesz?

Sakura: Pani Tsunade mi powiedziała, gdy poszliście po tym jak mnie odwiedziliście ^^.

Naruto: Aha, rozumiem. Dobrze... musze to przemyśleć na spokojnie, wybacz, że Cię obudziłem

Sakura: Niee, nic się nie stało. ~ TYLKO WYBACZ?!? Powinien mnie błagać na kolanach o wybaczenie, że mnie zbudził z pięknego snu o Sasuke i mnie!!!~

Naruto uspokoił się i poszedł spokojnie spać. Następnego ranka Naruciak ledwo trzymał się na nogach, ale udało mu się otrzeźwieć. Miał teraz dość trudne dla niego zadanie, musiał wyznać ukochanej co do niej czuje, ale nie było to takie proste. Dlaczego? Bo Blondynek nigdy tego nie robił i się stresował, a co jeżeli dziewczyna go wyśmieje? A co jeżeli tak naprawdę go nie kocha? Te pytania dręczyły młodego Hokage. Chłopak postanowił zebrać się do kupy i zaczął ćwiczyć przed lustrem, jednak nawet takie małe coś mu nie wychodziło.

Naruto: ~Cholera, jestem do niczego, jak mam to zrobić skoro nie wiem od czego zacząć....Nie mam nawet kogo się poradzić... Gdyby byli tu tata lub mama.... Nawet Zboczony Pustelnik, na pewno dali by mi jakąś rade.... Ehh... Trudno, przejdę się po wiosce i znajde Hinate, zaprosze ją gdzieś, a rozmowa powinna się sama rozkręcić. Taką mam przynajmniej nadzieje.~

Blondyn przechadzał się, gdy nagle usłyszał znajomy głos. Ukrył się za ścianą budynku i zobaczył w oddali Hinate i nieznajomego faceta. Naruto nie słyszał o czym rozmawiają, ale po ich twarzach było widać, że dobrze się bawią. Chłopak został opanowany, jednak jego koncentracja została w jednej chwili zburzona. Czemu? Ponieważ zobaczył, ze w oddali biegnie 4 osobowa gromadka dzieciorów, które zaczęły przytulać się do Hinatki.

Naruto:~ Do jasnej cholery! Nie wiedziałem, ze Hinata ma męża i do tego dzieci z nim.... Co ja sobie myślałem? Ona jednak tylko mnie podziwia bo zostałem Hokage... Sasuke jednak miał racje, mimo, że jestem Przywódcą jestem totalnym idiotą.~

Blondyn w cieniu budynków próbował odejść niezauważony, myślał, że udało mu się uciec, jednak Hinata zobaczyła jego wyraźny cień i pobiegła za nim. Naruto nie wiedział o tym i biegł daleko przed siebie, a z jego oczu leciały mokre łzy.... Co z tego wyniknie? Dowiecie się w kolejnym rozdziale!

Rozdział Pierwszy.

                                Rozdział Pierwszy.



Historia rozpoczyna się 2 lata po tym jak Sasuke wrócił do Konohy. Naruto w tym czasie został wielkim bohaterem Wioski, jak również jej Hokage. Jednakże praca Hokage nie jest dla Naruto zbyt łatwa kiedy przychodzi mu do wykonania pewne zadanie....


Tsunade: Naruto, jako twoja doradczyni doradzam abyś wykonał zadanie zlecone przez starszyznę. Mianowicie musisz znaleźć sobie partnerkę, z która będziesz przez resztę twojego życia.

Naruto: A po co? Dobrze czuję się sam. Poza tym wątpię czy ktoś zechce być moją kochanką...

Tsunade: Naruto! Wiesz dobrze, że tu chodzi o dobro wioski. Powinieneś założyć rodzinę i mieć dzieci, żeby urodziło się następne pokolenie shinobi! Z eskortą przyjdzie Ci Sasuke, więc nie będziesz miał problemów jeżeli się postarasz.

Naruto: Pff, nie zrobię tego. Nikt nie ma prawa mi rozkazywać, jestem Hokage! Dattebayo!

Tsunade: Naruto, nie możesz sprzeciwić się starszyźnie, tu chodzi o Wioskę! Podobno chciałeś być dobrym przywódcą! Rusz dupę z fotela i wykonaj zlecone Ci zadanie.

Naruto: ~Nie tak wyobrażałem sobie życie Hokage... Jeszcze mnie zmuszają do ślubu....Żałosne...~ Dobra. Wykonam zadanie, Babuniu Tsunade, przypilnuj stanowiska dopóki mnie nie będzie.

Tsunade: Powodzenia, Naruto. I pamiętaj: Słuchaj głosu serca.

I tak Naruto wyruszył z pomocą Sasuke na ,,poszukiwanie'' ukochanej.

Naruto: I jak tam Ci się wiedzie, co?

Sasuke: Hokage nie powinno interesować życie PRYWATNE mieszkańców...

Naruto: No weż Sasuke! Jestes przecież moim przyjacielem! Dattebayo! A może coś ukrywasz przed wszystkimi? Hehe.

Sasuke: Nie rżnij palanta, jak na Hokage nadal jesteś idiotą...

Naruto: Dobra, dobra. Ponuraku...

Sasuke: Nie sądziłem, że kiedyś będę musiał pomagać Ci znaleźć Żonę. Czy tak nisko upadłem?

Naruto: Nie, nie. To ja tak wysoko się wzniosłem ^^

Sasuke: Ehh.. Podobała Ci się Sakura, więc może chodźmy do niej?

Naruto: Co? Sakura? Nie widziałem jej odkąd zostałem Hokage, czekaj, czekaj... To znaczy, że Ty z nią nie jesteś?

Sasuke: Idiota w czystej postaci! Oszalałeś? Nigdy nie będę z tą denerwującą pałą!

Naruto: Nie masz szacunku Sasuke, nie powinno tak się mówić o dziewczynach!

Sasuke: Nie wiem, nie interesują mnie.

Naruto: To jak Ty chcesz do cholery odnowić klan?

Sasuke: Jest jeszcze czas... Pożyjemy zobaczymy.

I tak szli przez Wioskę, kiedy wpadli na Sakure. Sakura zobaczywszy wzrok Sasuke skierowany na nią zarumieniła się i szybko spojrzała przeciętnie na nowego Hokage.

Sakura: Witaj Naru... Znaczy się Hokage.

Naruto: Sakurcia, mów mi po prostu Naruto :)

Sakura: No dobrze, Naruto.

To mówiąc szybko spojrzała się na Sasuke, którego nie widziała od powrotu jego do Wioski i znów ,,zamieniła się'' w tak zwaną FANGIRL'KE.

Sakura: Cześć Sasuke! Dawno się nie widzieliśmy. Co Ty tu robisz? Eheheheheheheh. Macie jakieś zadanie? ^^ No i czemu przyszliście do mnie? A Sasuke może jak skończysz zadanie to skoczymy gdzieś razem? Ostatnio otworzyli fajna restauracje!

Jednakże Sasuke nie interesował się nią i spoglądał na niebo,odburknął cicho co stanowiło sygnał dla Sakury, że Czarnowłosy nie ma ochoty z dziewczyną nigdzie iść. W tym momencie Sakurcia skinęła głową smutno w dół.

Naruto:~ Co ja robię, przecież dobrze wiem, że Sakurka kocha Sasuke... Jednak ten ponury koleś chyba w nikim się nie zakocha...~

Sasuke: Więc, Naruto? Co teraz?

Naruto: .... Sasuke idziemy dalej, wybacz, że zawracamy Ci głowę Sakurciu, Do Zobaczenia!

Sakura: Eh.. Sasuke, Naruto....!

Jednak chłopacy poszli już dalej.

Sakura: Nie wiem o co im chodziło...

Sasuke i Naruto szli dalej przez miasto, spotkali wiele dziewczyn, ale Naruto nie podobała się żadna.

Naruto: Ehh, wykańcza mnie ta robota. Nie podoba mi się żadna, nie ma tego ,,czegoś''

Sasuke: Szczerze to nie wiem po co mnie wysłali z tobą...

Naruto: Ja też nie...

Przyjaciele rozmawiali sobie o kilku mniej ważnych sprawach, kiedy usłyszeli krzyk dziewczyny, zaniepokojeni szybko tam pobiegli. Bandyta z kunaiem w łapsku groził, że jeżeli mu nie zapłacą podetnie nieznajomej gardło. Naruto nie widział sylwetki ani twarzy dziewczyny, ale jak najszybciej musiał ją ratować. Naruto użył cienistych klonów, a Sasuke Amaterasu i udało się zabić bandytę.

Naruto: Jednego gówniarza mniej.

W tym momencie zapłakana dziewczyna ukazała się Hokage i podziękowała mu. Kto to był? Oczywiście Hinata.

Hinata: Hokage, bardzo Ci dziękuję, gdyby nie Ty było by po mnie!

Naruto: Hinata!? Co się stało? Nic Ci nie jest?!

Hinata: Nie, nic mi nie jest Hokage. :)

Naruto: Hinata, mów mi Naruto, proszę. Nie jesteś mi obca.

Hinata: Dobrze, Naruto

Hinata widząca twarz blondyna, zaczerwieniła się i spojrzała niezgrabnie w druga strone. Naruto powolnie rozumiejący sytuację zaczął bacznie wpatrywać się w dziewczyne. Prawie jej nie poznał, odkąd został przywódcą Konohy mało ruszał się ze swojego biura, miał dużo papierkowej roboty. Naruto oniemiał na widok pięknej zgrabnej dziewczyny. Hinata nie była typową dziewczyną, o nie. Była bardzo miła, szczera, przyjacielska i mądra. Młody Hokage dobrze o tym wiedział i najlepiej się czuł w jej towarzystwie.

Sasuke: Naruto, idziemy dalej?

Naruto: Sasuke, na dziś koniec. Musze wszystko przemyśleć.

Hinata: Eemm, Naruto!

Naruto: Tak, Hinata?

Dziewczyna usmiechneła się podeszła powoli do chłopca i powiedziała mu do ucha: Dziękuje.